Muzyka-Ją się kocha!
Adminka
-Sen.-powiedziałem wstając.-Zły sen.
Offline
Skipper
- Nie chcę być wścipski, ale...powiecie jaki? - zapytałem.
Offline
Adminka
Rico
-Hans...On... Chciał Szefa...-powiedziałem pokazując śmierć.
Offline
Skipper
- Cóż...napewno to się okaże rzeczywistością... - powiedziałem idąc po kubek. Wziąłem kubek i usiadłem.
- Spaliście chodź jedną minutę? - zapytałem.
Offline
Adminka
-CO!?-krzyknąłem na pierwsze słowa Szefa, po czym rzuciłem się na pryczę i zacząłem histeryzować.
Offline
Skipper
- Rico, uspokójcie się...no przecież...mamy przewagę liczbową...napewno nas nie załatwi...co nie? - powiedziałem do Rico.
Offline
Początkujący Nuto-znawca
Kowalski:
-Aż chce się powiedzieć "a nie mówiłem" Mówiłem panu że według moich obliczeń, Hans nie jest w stanie zrobić nam krzywdy.
*Mam propozycję...może od tego momentu będziemy kopiować post poprzedniczki i dopisywali swoje...bo po jakimś czasie zapomnimy na czym stoimy. Co Wy na to ?*
Offline
Skipper
- Kowalski, przecież ja tylko po to by uspokoić Rico. - powiedziałem cicho do Kowalskiego tak, żeby Rico nie usłyszał.
*Raczej nie...za dużo pisania i kopiowania...lepiej nie...choć ja tak sądze *
Offline
Szeregowy
Podszedłem do Rico i poklepałem go po plecach.
-Szef ma rację - powiedziałem, chociaż w moim głosie i tak słychać było niepewność. Spojrzałem na Szefa pytająco, bo czułem że sam nie wierzy w to co mówi.
*Nieee.... Jestem leniwa i mi się nie chce Zresztą: ja chyba nie zapomnę... *
Offline
Skipper
- Nie, Szeregowy, nie... - powiedziałem.
- Pora karmienia! - usłyszeliśmy głos Alice. Wszyscy wyszliśmy z bazy i czekaliśmy na ryby. Alice wyrzuciała pare ryb i poszła.
- Uff...a już myślałem, że przyniesie Hansa... - zaraz potym, jakby specjalnie, spojrzałemna Alice, wracała niosąc klatkę z maskonurem. Połorzyła deskę na nasz wybieg weszła na nasz wybieg, postawiła klatkę na ziemi, otwrzyła i poszła. Wyszedł Hans.
- Hans... - powiedziałem patrząc na niego jak na wroga, z resztą...on nim jest.
Offline
Adminka
Rico
Zmierzyłem Hansa wzrokiem. Był....inny... Jakiś taki uśmiechnięty i w ogóle. Uśmiechał się do nas jakbyśmy byli jego przyjaciółmi... Dziwne...
-Wrrr...-warknąłem na niego.
Offline
Skipper
- Czego się tak szczerzesz podły maskonurze? - zapytałem.
Offline
Początkujący Nuto-znawca
Hans:
-Taki szmat czasu...a ty ani trochę się nie zmieniłeś. Wreszcie mogę się z tobą zobaczyć, stary druhu.-powiedziałem, uśmiechając się podle. Nareszcie miałem okazję żeby przez cały rok zemścić się na pingwinach.
Offline
Skipper
Zaczęliśmy walczyć.
- Nawet nie myśl, Hans, że cię wpuszczę do bazy. Nie myśl, że zemsta ci tak łatwo pójdzie.
Offline
Początkujący Nuto-znawca
Hans:
-Pójdzie łatwiej niż myślisz, Skipper.
Uśmiechnąłem się przebiegle.
-Władze zoo zmuszą cię do wpuszczenia mnie. A jeśli nie, przekonasz się co to znaczy uderzenie rybą. Czy ty zdajesz sobie sprawę co mogę zrobić ?!
Offline